sobota, 28 czerwca 2014

Królewskie "M", czyli boska Madame

Królewskie "M", czyli boska Madame
Mili, ilekroć mamy przed sobą jakąś specjalną sesję, w której główną rolę odegrać ma stół - idealnie w koncepcję wpisuje nam się zastawa stołowa Madame. Czy myślimy o Komuniach Świętych, Weselach, Wielkiej Nocy, Chrzcinach, czy też Bożym Narodzeniu... Madame jest zawsze numerem jeden. A dlaczego?Niezależnie od koloru dodatków, uroczystości, itp. - ta uniwersalna, elegancka zastawa zawsze wydaje się być wspaniałą bazą, świetnie komponującą się z dowolnymi dekoracjami.

W jej ramach sprzedajemy w tendom.pl zarówno talerze, cukiernice, mleczniki, różnorodne zestawy do przypraw, półmiski, maselnice, filiżanki, bulionówki, kubki czy też dzbany, imbryki i wazony, ale co najważniejsze, sprzedajemy je pojedynczo - każdy z elementów zastawy osobno. Nie ma więc konieczności zakupu ogromnej zastawy stołowej od razu. Możecie najpierw zdecydować się na skromny dwuosobowy zestaw śniadaniowy lub choćby pojedynczą miseczkę, a potem sukcesywnie rozszerzać go o dodatkowe elementy, rozbudowując ten piękny komplet.

Dzięki temu możecie przekonać się, jak ładna jest zastawa Madame i jak wdzięcznie jest na niej jadać. :)

Oto dowody...

PS. Aktualnie w tendom.pl trwa przecena tej ślicznej zastawy stołowej. Kliknijcie TUTAJ aby się o tym przekonać.











Do tej ślicznej sesji wykonanej o poranku w domu Mai Popielarskiej pozują nam - poza aktualnie przecenioną zastawą Madame - także:




wtorek, 24 czerwca 2014

Sobótkowe wianki

Sobótkowe wianki
Jakby to było, żeby w zawiankowanym tymDomu nie wspomnieć o wiankowym święcie...? :) A zatem, co nieco o sobótkowej nocy letniej:
Noc Kupały kojarzona z wiankami - zwana też nocą kupalną, kupalnocką, kupałą - to słowiańskie święto związane z letnim przesileniem Słońca. Na południu Polski, Podkarpaciu i Śląsku uroczystość o podobnym charakterze zwie się sobótką lub sobótkami, na Warmii i Mazurach palinocką. Nazwa Noc Kupały utrwaliła się w tradycji Mazowsza i Podlasia.
Święto ognia, wody, słońca i księżyca, urodzaju, płodności, radości i miłości porównywane często do Walentynek. Jednak - jak wiemy - Walentynki to zachodnie święto - i choć miłe, nie ma nic wspólnego ze słowiańską tradycją.
Obchody kupalnocki rozpoczynały się od rytualnego krzesania ognia z drewna, po wcześniejszym wygaszeniu wszelkich palenisk w całej wsi. W obranym miejscu wbijano w ziemię brzozowy kołek, po czym zakładano nań jesionową piastę - koło ze szprychami owiniętymi smoloną słomą. Następnie obracano koło tak szybko, że w wyniku tarcia zaczynało się ono palić. Wtedy je zdejmowano i płonące toczono do przygotowanych nieopodal stosów, dzięki czemu szybko zajmowały się ogniem. Wyobraźcie sobie, że szeregi stosów układanych zazwyczaj na wzgórzach płonęły owej nocy niemalże w całej Europie.
Skakanie przez ogniska i tańce wokół nich miały oczyszczać, chronić przed złymi mocami i chorobą, a palenie na stosach ofiar, składanych z drobnej zwierzyny i ptactwa oraz magicznych ziół, zapewniało urodzaj tudzież płodność zwierząt i ludzi.
Noc sobótkowa była również nocą łączenia się w pary. Niegdyś kojarzenie małżeństw należało do głowy rodu lub po prostu starszyzny rodu i wynajmowanych przezeń zawodowych swatów. Ale dla dziewcząt, które nie były jeszcze nikomu narzeczone i pragnęły uniknąć zwyczajowej formy dobierania partnerów, noc Kupały była wielką szansą na zdobycie ukochanego. Młode niewiasty plotły wianki z kwiatów i magicznych ziół, wpinały w nie płonące łuczywo i w zbiorowej ceremonii ze śpiewem i tańcem powierzały wianki falom rzek i strumieni. Trochę poniżej czekali już chłopcy, którzy – czy to w tajemnym porozumieniu z dziewczętami, czy też liczący po prostu na łut szczęścia – próbowali wyłapywać wianki. Każdy, któremu się to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę wyłowionej zdobyczy. W ten sposób dobrani młodzi mogli kojarzyć się w pary bez obrazy obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze czy drwiny. Owej nocy przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się od zbiorowiska i samotny spacer po lesie :).
Przy okazji spaceru młode dziewczęta i młodzi chłopcy poszukiwali na mokradłach kwiatu paproci, wróżącego pomyślny los. O świcie powracali do wciąż płonących ognisk, by trzymając się za dłonie, przeskoczyć przez płomienie. Skok ów kończył obrządek przechodzenia przez wodę i ogień, i w tym jednym dniu w roku swojego czasu stanowił podobnie rytuał zawarcia małżeństwa. :)
Tymczasem my, już nie na wydaniu ;), uwiłyśmy wianki, w których nas zobaczycie na niniejszych zdjęciach. Wianki popłynęły na wodę w Młochowie, gdzie jest piękny park, naturalnie przechodzący w las.

  




Sfotografowane wianki popłynęły w siną dal, a śliczne wianki dekoracyjne na drzwi możecie znaleźć w naszym sklepie: http://www.tendom.pl/t/kategorie/wianki

sobota, 21 czerwca 2014

Magia czerwcowego ogrodu

Magia czerwcowego ogrodu
Czerwiec - jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku. Roślinność jest w tym czasie bajeczna, bujna, w pełnym rozkwicie. 

Tego roku czerwiec to prawdziwa magia, coś niebywałego. Róże są piękne, wyjątkowo bogato obrodziły w kwiatostany. Kompletny różany obłęd. Każdego roku wybieram się do pobliskich sklepów ogrodniczych i kupuję nową odmianę róży. Nie mam już wprawdzie gdzie ich sadzić, wychodzę zatem z obsadzeniami na zewnątrz - przed posesję. Sadzę jak opętana. Uwielbiam jak ogród pachnie. Staram się wybierać takie odmiany, które są odporne na szkodniki, pięknie kwitną i nie przemarzają. Osobiście zakochana jestem w odmianie Chopin - jest to róża w kolorze herbacianym. Kwitnie długo, ma olbrzymie, dostojne kwiaty i przede wszystkim - ślicznie pachnie.

Od kilkunastu lat mam w ogrodzie różę, którą kupiłam jako pierwszą - to ta najbardziej intensywnie kwitnąca. W tym roku jest szczególnie ogromna. To Sympatia - odmiana łatwa w pielęgnacji, nie wymaga intensywnej opieki, wystarczy odrobina nawozu do róż wiosną i w fazie kwitnienia coś na mszyce, które -niestety - już się pojawiły. Przyznam Wam się, że gdyby nie obfitość jej kwitnienia, pozbyłabym się jej ze względu na czerwony kolor, za którym nie przepadam, ale za każdym razem, gdy tylko pomyślę o jej wycince, ona kwitnie coraz bardziej okazale. Wszyscy mi mówią - "Kacha, nie rób tego, ona jest przepiękna". Póki co mieszka z nami od 15  lat. Myślę, że moja mama, która jest głównym opiekunem ogrodu, płakałaby, gdybym ją wycinała... Chociażby ze względu na to, nie mam sumienia tego zrobić...

Dokładam wielu starań aby ogród żył przez cały sezon, aby gdy jedno przekwita, rozkwitało drugie. 

Oprócz róż, na zdjęciach zobaczycie jaśmin, pachnący tak intensywnie, że podczas letnich, spokojnych od wiatru wieczorów, jego woń unosi się w całym ogrodzie. Staromodny krzew, często przez nas niedoceniany, jest tani, a przy tym wyjątkowo uroczy, nie wymagający żadnych dodatkowych nakładów pracy, oprócz wsadzenia. Posadzony w pobliżu wejścia do domu lub miejsca gdzie możemy usiąść, wypić kawę lub zjeść obiad, dzięki intensywności zapachu pomoże nam zapomnieć przez moment o codzienności, pozwoli na relaks i chwilę odprężenia. Takich chwil, kiedy siadam i rozkoszuję się piciem kawy wprawdzie jest bardzo mało, ale do domu wchodzę kilka razy dziennie, więc za każdym razem, gdy mijam mój jaśmin, robi mi się bardzo przyjemnie.

Wszystkim polecam wybieranie takich bylin, krzewów, drzew, kwiatów, które poza ładnym wyglądam także atrakcyjnie pachną. Podobnie tym, którzy nie mają ogrodów, radzę, aby kupując kwiaty na balkony czy też tarasy, zwracali uwagę przy zakupie także na zapach rośliny.

Ogłaszam zatem czas na obsadzenia. :) Ja w tym tygodniu planuję zakup kolejnej pięknej róży, która oczaruje nas, niestety, dopiero za rok. Muszę tylko znaleźć na to odrobinę czasu.

Tymczasem Dziewczyny z tendom.pl prezentują ogród jaki kochają i siebie w niebiańskiej, czerwcowo-ogrodowej scenerii. 































środa, 18 czerwca 2014

Urodziny Kasi

Urodziny Kasi
Mili, wczoraj obchodziliśmy urodziny Kasi, więc nie tylko wieczorem się działo, ale także w ciągu dnia pracy postanowiłyśmy świętować. :) Zaserwowałyśmy sobie na lunch (a co!) cudownie pysznego łososia w mirinie, według przepisu bogini "luźnej" kuchni - Nigelli Lawson: http://www.nigella.com/recipes/view/mirin-glazed-salmon-21

Efekt najtrafniej opisuje Nigella: "To chyba najszybszy sposób na wykreowanie kulinarnej rewelacji.". Dokładnie tak! Jak tylko potrzebuję jakiegoś czary-mary dla specjalnych gości, a czasu mam niewiele, zawsze sięgam po ten boski przepis.

Chwila & potrzebne składniki = kulinarna rozkosz.

Potrzebować będziecie na 4 porcje:
ryż jako bazę dania (najlepiej ugotowany na sypko w garnku do gotowania ryżu);
60 ml mirinu;
50 g cukru trzcinowego;
60 ml sosu sojowego;
4 kawałki filetu łososia ze środkowej części;
2 łyżki octu ryżowego;
1-2 dymki pokrojone na wąski i długie paseczki;
+ nieobowiązkowo: marynowany imbir.

1. Wstawcie ryż, a potem zmieszajcie mirin, cukier i sos sojowy w płaskim naczyniu. Zamarynujcie w mieszance rybę - po 3 min. z każdej strony wystarczy.

2. Smażcie łososia na gorącej i suchej patelni 2 min. z jednej strony, po odwróceniu dolejcie marynatę i smażcie kolejne 2 minuty.

3. Delikatnie przełóżcie kawałki ryby na ułożony, na talerzach ryż, a na patelnię, do sosu dolejcie 2 łyżki octu ryżowego. Podgrzewajcie przez chwilę, mieszając.

4. Polejcie łososia ciemym słodko-słonym sosem i poukładajcie na całości paseczki dymki.

Smacznego!

Na zdjęciach obok łososia i szparagów "pozują" pięknie talerze Parma z naszego sklepu tendom.pl: http://www.tendom.pl/products?utf8=%E2%9C%93&keywords=parma












Copyright © 2016 tenDOM... bo w domu najlepiej , Blogger